|

Jak kupić samochód używany aby nie trafić na minę?

W jedynym z poprzednich artykułów opisywałem hipotetyczne możliwości spadku cen aut używanych. W kolejnym opisałem powody wysokich cen dla używanych pojazdów. W tym postaram się opisać co zrobić aby nie wpaść na minę podczas zakupu samochodu używanego.

Wybór pojazdu nigdy nie jest łatwy, zwłaszcza jak chodzi o te używane. W wielu przypadkach kupujemy przysłowiowego kota w worku, który nie zawsze okazuje się w pełni sprawny. Powstaje więc pytanie czy możemy zakupić używane auto ze sprawdzonym stanem technicznym?

Jak więc kupić dobre auto używane ?

Nie jest to proste zadanie. W czasach gdy dobrych pojazdów nikt się nie pozbywa. Bardzo łatwo możemy trafić na minę lub jak kto woli skarbonkę bez dna. Istnieje mnóstwo sztuczek pozwalających ukryć prawdziwy stan samochodu. Opowiem może krótką historię jak pomagałem znajomej kupić jej pierwszy samochód jakim był Fiat Cinquecento. Poszliśmy oglądać pierwszy egzemplarz. Wszystko wydawało się ok. Lakier był fabryczny, silnik pracował prawidłowo. Już mieliśmy kupować gdy coś mnie tknęło aby pojechać na stację diagnostyczną i podnieść auto na podnośniku. Co się okazało ? Ano okazało się to że Cienias nie miał podłogi !! Zamiast niej wyłożone były deski zamalowane popularnym barankiem a do tych desek przykręcone były fotele.. Wyobrażacie to sobie ?! Z zewnątrz nie dało się tego dostrzec, dopiero wejście pod samochód i odskrobanie kawałka farby objawiło skalę szwindlu. No ale nie o tym. Wróćmy do sposobów wyboru dobrego auta używanego.

Po pierwsze i najważniejsze ! Nie da się zrobić tak aby mieć stu procentową pewność, możemy jedynie minimalizować ryzyko wystąpienia problemów.

Po drugie unikajmy handlarzy. Skoro wiemy, że za granicą auta są tak samo drogie jak u nas a nawet droższe. To nie ma możliwości że Pan handlarz sprzeda je nam sprowadzone, po opłatach taniej niż cena rynkowa. Przecież on też musi na tym zarobić. Stąd wniosek jest jeden musiał kupić to auto dużo taniej. Przeciętnie na jednym sprowadzeniu zarabia się między 2-3 tys zł. Obliczcie więc sami jak tani w zakupie musiał być oglądany przez was egzemplarz. A co za tym idzie co musi być z nim nie tak skoro cena jest taka niska. Oczywiście zdarzają się wyjątki ale mówimy o minimalizowaniu ryzyka.

Po trzecie poszukajmy wśród znajomych kogoś kto takie samochody sprowadza i możemy mu zaufać. Sam wszystkie swoje pojazdy sprowadzam z zagranicy z pomocą zaprzyjaźnionego Pana. Dzięki temu wiem konkretnie jaki egzemplarz to będzie i sam podejmuje decyzję zakupową. Ogólnie samochody w Niemczech są w dużo lepszym stanie o ile kupimy je z pewnego źródła. Wynika to z zaostrzonych kontrolach na stacjach diagnostycznych, pojazdy są tam drobiazgowo sprawdzane a wszelkie uchybienia muszą zostać naprawione.

Po czwarte szukajmy również aut z Polskiego Salonu z udokumentowanym przebiegiem, naprawami i pełną historią, którą możemy zweryfikować.

Po pięte sprawdzajmy zawsze samochód w autoryzowanym serwisie lub chociaż na stacji diagnostycznej. Zaopatrzmy się w czujnik lakieru i przetestujmy auto z każdej strony. Poczytajmy testy o najczęstszych usterkach i postarajmy się je zweryfikować. Zobaczmy od spodu czy nie jest zjedzony przez rdzę. Zabierzmy ze sobą kogoś kto nie jest ,, napalony,, na zakup i chłodnym okiem powie nam swoje zdanie.

Po szóste możemy skorzystać z wyrafinowanych serwisów sprawdzających za nas stan samochodu gdy np mamy do niego daleko. Co prawda kosztuje to około 500 zł ale zawsze lepiej wydać 500 zł niż zapłacić 50000 zł i trafić na skarbonkę.

Na koniec opowiem kolejną historię jak kupowałem swoje pierwsze auto. Był to Hyundai Coupe pierwszej generacji. Rok produkcji 1997 piękny śliwkowy kolor.

Byłem bardzo napalony na zakup, ponieważ bardzo mi się podobał. Zbagatelizowałem to że trochę kopci i to że widać ogniska rdzy. Kupiłem go przejechałem do domu 300 km i po dojechaniu do domu zaczął dziwnie klekotać trochę jak diesel. Okazało się że w silniku nie ma ani krzty oleju! Ten sympatyczny samochodzik miał na niego większy apetyt niż na paliwo 😛 Ta mała rdza okazała się wielką dziurą w błotniku. A na koniec wyszło na jaw że nie ma poduszek powietrznych, czujniki abs nie działają i nie ma długich świateł. Wtedy komputerów nie było. A żeby nie świeciły się kontrolki to zostały przez poprzednich właścicieli wyjęte żarówki z zegarów…

Niech więc będzie to przestrogą dla wszystkich aby nie kupować oczami a rzetelnie ocenić stan samochodu przed zakupem i zrobić wszystko aby zminimalizować prawdopodobieństwo wystąpienia problemów. Czasem kilka chwil poświęconych na weryfikację oraz dopłacenie kilku PLN uratuje nas przed znacznie większymi stratami

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *